Dlatego to co tutaj napiszę nie jest wcale uniwersalną i jedyną metodą na zanlezienie swojego kąta w Seulu. Sposobów jest multum, i trudno żebym je wszystkie znała. Mogę natomiast podzielić się swoimi doświadczeniami i spostrzeżeniami.
Na początek gorące polecam poprosić o pomoc kolegów Koreańczyków. Raczej trudno liczyć by właściciele posesji czy agenci nieruchomości znali język angielski. Nie wspominając o przepisach prawnych o których cudzoziemiec raczej nie ma pojęcia.
Ja jestem typem Zosi-Samosi i nie lubię (ba! wręcz nieznoszę) prosić o pomoc. Co wcale nie jest najmądrzejsze. Przez to szukanie mieszkania zajęło mi dłużej i było nieco bardziej frustrujące. I tak miałam dużo szczęścia i nikt mnie nie próbował oszukać (a byłoby to bardzo łatwe). Więc nie bójmy się poprosić znajomych by parę razy przeszli się z nami po agencjach nieruchomości.
Pytanie gdzie?
Jak w każdym mieście, tak i w Seulu ceny mieszkań zależą od dzielnicy, odległości od metra/autobusu, wymiarów, dodatkowych udogodnień i wielu innych czynników. Oczywiście najlepiej mieszkać blisko miejsca pracy/szkoły. Ja akurat mieszkam daleko od firmy, ale mam niedaleko przystanek busika firmowego więc dojazd jest jak najbardziej wygodny.
Co do dzielnic: generalnie południowa strona rzeki jest zdecydowanie droższa od północnej. Ale i tutaj znajdą się lokale o przystępnej cenie, tak jak na północy są posiadłości których ceny przyprawiają o zawrót głowy (na przykład dzielnica Hannam, nad samą rzeką, gdzie mieszkają CEO największych firm). Każda dzielnica ma też własną, niepowtarzalną atmosferę, co moim skromnym zdaniem też powinno być brane pod uwagę. Moja dzielnica, Nonhyeon (논현), znajduje się między centrum korporacyjno-rozrywkowym Gagnam (강남) a kawiarniano-luksusowym Sinsa (신사). Blisko mam też nad rzekę. Jednocześnie jest dużo tańsza niż wspomniane dwie dzielnice. Może dlatego, że mieszkają tutaj dziewczyny co pracują jako tzw. hostessy i pracownicy nocnych lokali rozrywkowych. Brzmi to zniechęcająco, ale mi zupełnie nie przeszkadza. Także do wyboru do koloru.
Widok spod mojego budynku w stronę Gagnam.
Jak?
Jest wiele form najmu lokalu w Korei i w zasadzie wszystko zalezy od potrzeb i budżetu. Oto krótka (i pewnie niepełna) lista. Zacznę od form bardziej dla studentów (czyli najtańszych). Specjalnie omijam akademiki. O nich można łatwo się dowiedzieć na stronach wybranych uczelni:
- Gosiwon (고시원) - Oryginalnie gosiwon'y były pomyślane dla osób przygotowujących się do egzaminu na pracowników administracji państwowej (tzw. keomjeong gosi: 검정고시). Generalnie student do nauki potrzebuje biurko i łóżko, i głównie w to jest zapoatrzony gosiwon. Jest to pokoik niewiele większy od szafy. Poza wspomnianymi meblami, zazwyczaj jest też telewizor i lodówka (klimatyzacja to już luksus). Często trzeba dzielić łazienkę z innymi mieszkańcami tego przytułku. Do użytku dostępna jest też pralka, kuchnia oraz ryż (czasami też proste przystawki typu kimchi). W związku z tym jest to bardzo tania opcja mieszkaniowa: nie ma depozytu (a jeśli jest, jest on niewielki: ok. 100tyś. wonów) i czynsz wacha się od 250 tyś do 500 tyś wonów (znów zależy to od dostępnych udogodnień i dzielnicy). Można wytrzymać w takim gosiwonie przez kilka miesięcy, ale na dłuższą metę grozi to klaustrofobią.
Tak wyglądał mój gosiwon po zrobieniu prania. Zdjęcie zrobione z progu.
- Hasuk (하숙) - to coś na kształt stancji. Generalnie właściciel dużego domu wynajmuje studentom pokoje, sam mieszkając w tymże budynku. Pokoje są dużo większe niż w gosiwonie, bywają też wyposażone w łazienkę. Ceny są nieco droższe (450 - 600 tyś. miesięcznie), ale zazwyczaj w cenie jest śniadanie i kolacja. Od znajomych wiem, ze posiłki te są często smaczne, 'jak u mamy'. Sama w hasuku nigdy nie mieszkałam (nie odpowiadała mi 'mamina' kontrola właścicielek).
- Jachwibang (자취방) - 자취 (jachwi) oznacza mieszkanie samemu. Tak więc jachwibang to coś między hasuk'iem a mini mieszkankiem. Nie ma 'matycznego' nadzoru, ale i też posiłków. Jest to dosłownie maleńkie mieszkanko. Depozyt jest bardzo niski (1 - 2 miliony wonów, ale mi się udało znaleźć lokal bez żadnego depozytu), a czynsz jest podobny do tego w hasuk'ach. Dochodzą też rachunki za gaz, wodę i elektryczność. UWAGA! Jachwibang'ów nie ma zbyt dużo.
W moim pokoju musiał się zmieścić też rower. Nie było za bardzo okien ani klimatyzacji. Ot, klitka.
Zanim przejdę do opisu większych i droższych opcji mieszkaniowych, pozwolę sobie opisać dwie formy najmu:
Wolse (월세): system znany i w Polsce. Płacimy depozyt i miesięczny czynsz (plus dodatkowe opłaty związane z rachunkami i oprządzaniem posesji). Umowa jest najczęsciej na roku (z możliwością przedłużenia). Generalnie im wyższy depozyt, tym niższy czynsz.
Jeonse (전세): Płacimy ogromny (przynajmniej w Seulu) depozyt, często wysokości ok. połowy wartości mieszkania i podpisujemy umowę na 2 lata. Przez ten czas, oprócz rachunków, nie płacimy czynszu.
- One-room (완룸), two-room (투룸), three-room (스리룸) - Czyli M-1, M-2, M-3. Seul to bardzo gęsto zaludnione miasto, więc i mieszkania nie są największe (ale znów: to zależy. Widziałam one-room'y wielkości szaf a także takie co przypominały sale balowe). Powyższe trzy opcje jest raczej dostępne w formie wolse niz jeonse. Wysokość depozytu i czynszu jest przeróżna i zalezy głównie od lokalizacji.
Mój własny one-room.
- Officetel (오피스텔) - Officetele'e generalnie mają służyć małym przedsiębiorcom jako małe biura/lokale do prowadzenia własnego biznesu, gdzie mogą też pomieszkiwać (stąd często mają jakby 'drugie' pięterko gdzie akurat zmiesci się materac i stolik nocny). Obecnie sporo młodych ludzi wykorzystuje je jako bardziej luksusowe wersje one-room'ów.
- Apat (아파트) - czyli w naszym rozumieniu mieszkania w blokach: M-4/M-5. Duże mieszkania, dostępne tylko w systemie jeonse. Z zewnątrz nierzadko wyglądają obskurnie, ale w środku są to prawdziwe pałace (szczególnie te na południu rzeki).
Ekskluzywne apartamentowce niedaleko mojego domu, gdzie w sztucznych stawach pywają rybki i kaczki.
I co dalej?
O ile w przypadku gosiwonów czy hasuk'ów można bezpośrednio udać się (bądź zadzwonić) do właściciela i spytać się o pokoj, o tyle w przypadku innych opcji trzeba korzystać z agencji nieruchomości, tzw. budongsan (부동산 중개인). Jest ich multum w każdej dzielnicy Seulu, więc najlepiej zrobić wywiad środowiskowy wśród znajomych i znajomych znajomych, która agencja oferuje porządne mieszkania i 'serwis'. Ja skorzystałam z agancji poleconej przez znajomą, gdzie gadatliwa ale sympatyczna właścielka okazała mi dużo życzliwości i serdeczności, a przy tym pomogła znaleźć porządne mieszkanko za przystępną cenę.
Kontrakt
Kontrakt to standardowy formularz (3 strony), opisujący warunki i zasady najmu (czym niewiele się różni od znanych nam kontraktów), podpisywany przez najemcę i właściciela. Poza depozytem i czynszem, wykazana jest tzw. opłata kontraktowa (계약금), którą płaci się przed przelaniem depozytu i która od tegoż jest potem odejmowana (wysokości tej opłaty wacha się od kilkuset tysięcy wonów od 10% wartości depozytu: generalnie zależy od właściciela i tego na ile ufa on wynajmującemu). Poza tym jest też opłata pośrednicza (?) dla agenta (중개수수료) którą ustawow oblicza się w następujący sposób: wartość depozytu + (wartość czynszu x 100) x 0.4%.
Przeprowadzka
Ja miałam mało bagażu więc z kolegą przewieźliśmy wszystko na dwie tury jego maleńkim samochodzikiem. Ci co mają nieco więcej do przeprowadzenia mogą skorzystać z usług firm przeprowadzkowych (isajim: 이사짐), które elegancko wszystko zapakują, przewiozą i ustawią w nowym mieszkaniu. O tym więcej może wam powiedzieć Ania.
Sporo cudzoziemców szukając mieszkań korzysta z Craiglist, gdzie sporo osób też ogłasza poszukiwanie współlokatorów. Sama nie korzystałam więc nie wiem na ile jest to warte polecenia. Ale nie bójmy się korzystać z Google czy Naver.
Trochę się rozpisałam. Nie wiem na ile to komuś coś pomoże. W razie pytań, proszę się nie wachać i pisać tutaj lub na moją skrzynkę.
Bardzo przystępnie i ciekawie napisany poradnik. Lubię Twój blog. ;) Ten Ani zrobił się taki... no nie wiem. Oficjalny?
OdpowiedzUsuń(Mam tylko prośbę: sprawdzaj tekst! Nie ma co się czepiać interpunkcji, bo czyta się naprawdę przyjemnie, ale napisałaś "konta" zamiast "kąta", a to troszkę razi.)
Gratulacje z okazji nowego mieszkanka! :D
Ale wpadka X.X. Już poprawiłam. Generalnie znajomość języka polskiego mi się pogorszyła. Do tego stopnia, że grupka Polaków, którą ostatnio oprowadzałam, pod koniec tury oznajmiła, że nigdy jeszcze nie spotkali cudzoziemca, co tak płynnie mówił po polsku..
UsuńAle na przyszłość postaram się większą uwagę zwracać na byki. Z interpunkcją mam problem od zawsze...
No i jeszcze się wahamy a nie wachamy się, ale spoko, też mi się polski pogorszył na obczyźnie. :)
UsuńNie chcę, żeby mój polski pogarszał się podczas pobytu w innym kraju...
UsuńA z pewnością wyjadę - ze względu na kierunek (Koreański, a jak!).
Także... Do zobaczenia, Marto! :D
Fajnie, że ktoś w końcu dokładnie wyjaśnił o co chodzi w wynajmie pokoi/mieszkanek w Korei. Tego brakowało.
OdpowiedzUsuńPS Bardzo ciekawy blog, oby tak dalej :)
Cześć wszystkim...Może już niedługo dołączę do Was w Seulu. Nie już jutro ale w przeciągu roku wszystko się wyjaśni. Dużo Polaków (studentów) jest w Seulu? Organizujecie się jakoś? Spotykacie się może regularnie, żeby się wspierać w tym egzotycznym dla nas kraju? Jak to wygląda już na miejscu?
OdpowiedzUsuńNie wiem jak inni Polacy, ale ja, poza kilkoma osobnikami, nie integruje sie z reszta towarzystwa. Sporo jest studentow, glownie na wymianach.
UsuńWitam Pani Marto ;) Świetny poradnik, mieszkania w Korei są różnorodne - oglądam filmiki na YT - od mieszkań wielkości szafy, przez pokój z kuchnią w szafie po prawdziwe luksusowe apartamenty ( co ciekawe - znalazłem filmik na którym mieszkanie prezentuje pewna para z Polski http://www.youtube.com/watch?v=gpSi2s-URUw&playnext=1&list=PL84650617A5B9CFA4&feature=results_video - czy wiesz może co to za okolica?) Także przegląd mieszkań jest różny od ciasnych szaf do apartamentów.
OdpowiedzUsuńPS. > Czy słyszałaś o tym? znalazłem przy okazji googlania twojej dzielnicy : http://en.wikipedia.org/wiki/Nonhyeon-dong_massacre
Przepraszam za tą Panią - to chyba z przyzwyczajenia, choć podobno w Korei to oznaka szacunku, więc niech tak będzie :)
UsuńI dodatkowo - czy mogłabyś podać namiary na agencję - może kiedyś się przyda :)
UsuńO morderstwie na mojej dzielnicy? Szef mnie ostrzegal przed przeprowadzka.
UsuńCo do adresu agencji:chetnie podziele sie prywatnie, via email. Ostrzegam: mozna sie dogadac tylko i wylacznie po koreansku.
No po przeczytaniu wlos sie jezy - widac wariatow nie brakuje w kazdej szerokosci geograficznej. Ok - xsiverlinds@gmail.com - bardzo, bardzo, bardzo dziekuje, byc moze za 7 lat nadal bedzie istniec. Zawsze sie przyda :) No i jest silniejsza motywacja Do nauki koreanskiego!
Usuńduzo blednych informacji. jak czegos nie wiesz to lepiej nie pisz bo myslisz tylko ludziom w glowach...
OdpowiedzUsuń