Deszcz jakoś mnie uspokaja, po tygodniach nadmiernego i wyczerpując ataku energii (jestem dość prostym stworzeniem: słoneczna pogoda = trzeba wyjść i bawić się na dworzu). Nie przeszkadza mi duchota, gorąc. Może dlatego, że przez prawie dwa lata żyłam w szafie bez klimy (której teraz jeszcze nie odpaliłam), a teraz spędzam większość życia w klimatyzowanym biurze. Jedyne ale to stan moich włosów, które pod wpływem wilgoci żyją własnym życiem towarzyskim.
Mam teraz straszną ochotę zmienić obcasy na klapki, spódnicę na szorty, wziąść parasol i udać sie na spacer po deszczowym Seulu.
A tutaj mala deszczowa playlista:
Ach! Zapomniłam dodać, że w taką pogodę najlepiej pójść ze znajomymi na pajeon (파전, placek z zieleniną, czasem kimchi lub owocami morza) i makkoli (막걸리, sfermentowane wino ryżowe, ktore nie mogę niestety pić).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz