11 maja 2012

Saju (사주) czyli liczby prawde Ci powiedza

Jeśli wyjdzie się wyjściem 11 na stacji Gagnam i skieruje się w stronę Sinnonhyun (신논현), gdzieś na wysokości sklepu UNIQLO można zobaczyć multum namiocików. W odróżnieniu od innych namiocików i stoisk, gdzie sprzedawane są buty, skarpetki, akcesoria do smartphone'ów  i inne pierdółki, tu nie sprzedaje się nic materialnego. Tu sprzedaje się wiedzę o przyszłości


źródło: tutaj
 
Poza standardowym tarotem czy czytaniem z dłoni, w ofercie prawie zawsze jest saju (사주, chiń. 四柱, fortuna, przeznaczenie, los. Dosłosne znaczenie po koreańsku: cztery filary), znane też jako 'Cztery Filary Przeznaczenia'. W telegraficznym skrócie: jest to sztuka przepowiadania lasu oparta na chińskiej astrologii (zresztą wywodząca się z Chin), oparta na logice ying i yang oraz 5 elementów.

Skąd się wzięło saju?
Trudno powiedzieć kiedy zaczęto 'stawiać' saju, bo i też źródła chińskie pochodzące z różnych dynastii podają różne fakty. Dość powiedzieć, że jest to sztuka bardzo dawna, znana nie tylko w Chinach i Korei ale także w Japonii i krajach Południowej Azji. Także każdy kraj trochę inaczej interpretuje historię saju. Na przykład Koreańczycy twierdzą, że wywodzi się ono z czasów Bok Hui (복희, chin. Fu Xi), ostatniego syna piątek króla dynstii Guri, więc defacto wywodzi się od pradawnych królewskich rodów koreańskich. 

Saju jest dość poważnie traktowane przez sporo Koreańczyków (choć dla młodych jest to bardziej coś do śmiechu i zabawy), twierdzących, że jesto ono oparte na naukowych podstawach. 

Saju oryginalnie stawiane było przez szamanów (mudang, 무당), którzy (a w zasadzie w większości: które) poza standardowymi obrzędami, zajmują się (tak, tak nadal istnieją! i to prawie w każdej dzielnicy! Skąd wiem? Chodząc po ulicach Seulu, wypatrujcie flagi przypominającą polską, tzn. biało-czerwoną) wróżeniem z saju, z twarzy (관상, gwansang), dłoni (수상) a także nadawaniem lub zmienianiem imion (imiona mają tutaj dość dużą wagę, także dlatego, że każde ma jakieś znaczenie w znakach chińskich).

 Dość sławna szamanka Kim MiSook (więcej zdjęć tutaj)

Obecnie nie trzeba być szamanem by postawić saju, co nie znaczy, że jestto sztuka łatwa. 
Po pierwsze trzeba ustawić 'cztery filary', czyli dokładny czas naszych narodzin: rok, miesiąc, dzień i godzinę. Ale! Musi być to data według kalendarza księżycowego (nie ma obawy: obecnie w namiocikach można podać 'normalną' datę urodzin i panie 'szamanki' przekładają ją sobie na datę 'księżycową'). Dodatkowo, jeśli urodziło się poza granicami Korei, trzeba doliczyć różnicę czasową. Każda liczba ma odpowiedni symbol znak w hanja (dawne znaki chińskie, używane nadal czasem w Korei i na Tajwanie), związany z czterema podstawami 'ziemskimi', dziesięcioma 'niebiańskimi' i 12 znakami zodiaku (chińskiego). Sprawa jest nieco skomplikowana, głównie ze względu na niezbędną znajomość hanji i interpretacji każdego znaku (nawet panie w namiocikach czy szamani nie są wszechwiedzące i mają specjalną księgę ze 'ściągawkami').

Wszystkie filary (źródło tutaj)
 

 Sciagawka dla syamanow (źródło)


 


Podczas przepowiadania saju (w zależności od dzielnicy i renomy wróżki/szamanki ceny są od 15tyś. wonów wzwyż), dostaje się standardowe 'co Cię czeka za parę lat', 'Kim jesteś' itp. Dodatkowo można się podpytać o sprawy miłosne, karierę, a także konkretne sytuacje. Ja np. spytałam się kiedy powinnam się przeprowadzić (i dostałam konkretną odpowiedź, łacznie z datą).

Saju, czy raczej wiara w ying i yang oraz cztery żywioły jest jak najbardziej obecna w życiu Koreańczyków, choć może nie aż tak dosłownie jak kiedyś. Nie tylko na tej podstawie ustala się dni przeprowadzek (nawet firmy nieruchomościowe mają specjalne kalendarze gdzie zaznaczone są dni 'dobre' do przeprowadzek: najczęściej te mające cyfry 9 lub 0). Na tej wierze budowano miasta, nadal buduje się domy. Znam jedną parę, która nie wzięła ślubu, bo z saju wyszło, że będąc w związku małżeńskim będą bardzo nieszczęśliwi.

Ja stawiam saju na tą samą półkę co horoskopy inne taroty. Ciekawe, warte spróbowania od czasu do czasu. Ale zupełnie nie warte wiary. Notabene, pani powiedziała mi, że maj jest niezły na przeprowadzkę, ale lepiej bybyło zaczekać do lipca. A figa! Przeprowadzam się za tydzień!


A tak wygląda pełna rozpiska saju dla 20-latka (źródło)



 
 

2 komentarze:

  1. a jak jest z hanja wsrod znanych tobie rowiesnikow? jakas nostalgia/czarem osnuta? robia sobie tatuaze z ideogramami ? ucza sie dla szpanu? no i w ogole jak znajami koreanczycy tarktuja tradycje, szmanizm etc ? mnie zawsze fascynuje japonskie podejscie- z jednej strony kompletne odrzucenie tak lubianej przez wielu obcokrajowcow cepeliady /ala last samurai/ a z drugiej wiele szacunku do rytualow, autentyczna 'bojazn' boza wobec miejsc swietych i duchow

    OdpowiedzUsuń
  2. Moi rowiesnicy potrafia zapisac swoje imie w hanji, a i to nie zawsze. Troche smutne, biorac pod uwage, ze maja obowiazkowe zajecia z chniskich znakow w gimnazjum i liceum.
    Nikt tutaj nie robi sobie z hanji tatuazow (z tego co przyuwazylam), mlodzi raczej traktuja to jako przykry obiawzek. Hanja jest obecnie uzywana glownie w oficjalanych dokumentach, czasem w gazetach (a i to pojedyncze znaki) czy podrecznikach (i to bardziej starych wydaniach).
    Co do ostatniego pytania, podam przyklad. Wiekszosc Koreanczykow deklaruje sie jako ateisci (ok. 45%), Chrzescijanie (Katolicy i Protestanci) stanowia 30%, a Buddysci 20%. Nike 'oficjanie' nie przyznaje sie do pierwotnych wierzen. A jednak, co Chuseok (coroczne swieto 'dziekczynienia), wypadajace na jesieni) wiekszosc wystawia tzw. Jasa (자사) czyli stol z ofiarami(w postaci jedzenia) dla zmarlych przodkow.
    Przykladow z zycia codziennego jest multum. Cos w rodzaju: Panu Bagu swieczke a diably ogarek.

    OdpowiedzUsuń